Jeśli życie czegoś mnie nauczyło, to chyba tego, żeby zawsze spodziewać się niespodziewanego. Tym razem jednak czujność mnie zawiodła. To miała być spokojna wyprawa na powoli wrastającą w polski krajobraz imprezę lotniczą nad Jeziorakiem. Jedyne obawy wiązałem z prognozami pogody, które jak każdy spotter przeglądałem z napięciem nałogowego hazardzisty obserwującego ostatnie metry gonitwy. Tak, pogoda mogła nam spłatać brzydkiego psikusa. Poza tym nie przewidywałem żadnych niespodzianek.
Tymczasem organizatorzy Lotniczej Majówki w Iławie, jako pierwsi w tym sezonie, wybrali się na trudną misję sprawdzenia czy istnieje życie bez Artura Kielaka. Jego udział w pokazach wydawał się być oczywisty, to w końcu główna gwiazda takich imprez...
WIęcej